Good one in my native language.
The 10 June 2015 for the 23rd of June, Father's Day in Poland
Rewritten on the 4th of June 20222 for for the 23rd of June, Father's Day in Poland
Dla Taty Grzegorza - Grzesia
Z okazji Dnia Taty
40 lat minÄĆo, jak jeden dzieĆ
Kolejne 25 to jak konia rozwiany grzebieĆ
Ani chwili nie zmieĆ
Co raz bardziej jestem taki sobie leĆ
Ale niczym twardy jak orzecha pieĆ
Niech tÄcza ĆŒycia mieĆ siÄ mieĆ
Spokojny i wytrwaĆy jak fundamentalny kamieĆ
Ć»ycia wielkie problemy to tylko bĆachostki
Ze wzburzonych rzek na Ćagodne strumienia zmieniĆy siÄ te mostki
To juĆŒ nie ĆŒadne troski
Z kominĂłw miast teraz mamy zielone ciche wioski
To tylko teraz chwila wspomnieĆ
A ĆŒycia radoĆci to chwila wspiera moc zapomnieĆ
Na cielesne przyjemnoĆci
Ma siÄ tyle teraz wolnoĆci
Na coraz wiÄcej miĆoĆci
Co by to nie byĆo
Jakby tak po prostu z plan A wszystko siÄ odbyĆo
Teraz tak siÄ przyjemnie ze westchnieniem by pobyĆo
Beze mnie moĆŒe nie koniecznie by tak dobrze siÄ obyĆo
Na szlakach ĆŒycia
I wszelkiego grzechu mycia
Bo to czĆowieka losu serce bycia
A duszy ĆÄkanie wycia
21 lat w samym szpiku koĆci
Na nic te dawne smakowitoĆci
KaĆŒda dwudziestka to jak nitka w mĂłzgu uderzeĆ jaskrawoĆci
Sam kiedyĆ myĆlaĆem ĆŒe ze staroĆci
To same wpisane naturalnie mÄ droĆci
A to z latami przybywa tylko twardoĆci
I moĆŒe na speĆnianie marzeĆ wiÄcej odwaĆŒnoĆci
I definitywnie mniej prawoĆci
Bo mniej ludzi dokoĆa poĆwiÄconej uwaĆŒnoĆci
A moĆŒe ludzkiej po sÄ dzieckiej wĆcibskoĆci
To paĆskie dawne zamoĆŒnoĆci
Za mĆoda dziecko wiÄcej wolnoĆci
Tak prostej w rozwianych wĆosach kosmykĂłw radoĆci
I gĆÄbokiej tylko miĆoĆci
Nic innego siÄ nie liczy
CzĆowiek do czĆowieka siÄ wilczy
A tutaj lepiej niech siÄ stanie a w ten zamilczy
Cisza to taka zagubiona dama
Co to by w nie mocy przekrzywiona obrazu rama
PrĂłbuje och prĂłbuje
Czasem coĆ wykrzesaÄ z myĆli
Ale raczej siÄ popluje
A od czasu do czasu coĆ jednak wymyĆli
Jak siÄ dĆugo namyĆli
Cicho sza! Inaczej siÄ nie ziĆci
I rozwiejÄ na manowce pozamiatane oziÄbĆe z jesiennych kopcĂłw liĆci
I tak na wszystko to siÄ zgliĆci
WiÄc pamiÄtaj w ĆŒyciu na nie ma miejsca na zawiĆci
Jak jeden korzenia pieĆ
Spocony przygody sen
To nie ĆŒaden jednak rdzeĆ
Ale mocny nie do zdarcia przyjemny len
PĆynÄ cy wartko po ciele jak czysty oĆŒywczy Ren
I to nie ĆŒaden ĆŒycia ĆŒaden Omen
Tylko w nas wszystkich gĆoĆny Buszmen
Bo to prawdziwy przyjaciel co daje nam bĆogi tlen
Inaczej nas umysĆ to szereg zamkniÄtych okien
WiÄc mniej burzliwych scen
A wiÄcej prostych sĆĂłw Amen
Aby czĆowiekiem byÄ
A nie jÄkaÄ czy po nocach wyÄ
Czy mozolnie przez ziemie jak kret ryÄ
Pogodny czas
RzeĆki zielony ĆwieĆŒy to juĆŒ ĆŒycia las
Wreszcie miejsca jest i dla Was
Zatem zaciskaj Pas
A nie sĆodyczami ekspedientkÄ zawalaj kas
Bo to figure trzeba na dĆugo utrzymaÄ
Zamiast brzucha tak swobodnie pozwoliÄ sobie tu i tam przybywaÄ
Zatem potu trzeba co tygodniowo z ciaĆa dobrze wylaÄ
Aby to zdrowie i talie zgrabnie na lata jeszcze dobrze byĆo wytrzymaÄ
A nie guziki w koszuli nie domykaÄ
WiÄc czas siÄ od Ćakoci wstrzymaÄ
Aby jeszcze dobrze i sprawnie raz przynajmniej "w...."
Bo jeszcze hohoho lat bÄdzie w bĆogoĆci
W nowej odrodzonej mĆodoĆci
I szczÄĆliwej drugiej miĆoĆci
W imiÄ Boga, Ojca i Syna, niech Wam sĆuĆŒy podrĂłĆŒy smak spragnionej wolnoĆci
A nie ĆŒadne charakteru twardoĆci
Tylko same ĆagodnoĆci
I dzieciÄcej na nowo w sobie lekkoĆci
DuĆŒo na codzieĆ i od serca radoĆci
A pamiÄtaj mniej od ciasta mdĆoĆci
A wiÄcej na talerzu rybiej koĆci
Z Omega trzy
A nie cukru gramy
Bo to na weselu jeszcze zagramy
I na nowe ĆŒycia otworzymy bramy
A nie tylko kolekcje od obrazu po zĆote ramy
Bo zabawy my chcemy
ChĆopy i baby, panowie i damy
Nie ma juĆŒ na to ĆŒadnej rady
Bo na wady
My czasu nie mamy
Tylko na owocne jabĆoĆi sady
I na taĆce i koĆyszÄ ce siÄ w taĆcu weselnym uda i zady
Tato czas siÄ w garnitur ubraÄ do parady
Bo inaczej Skorpiona poczujesz jady
Ć»adne ci nie pomogÄ balustrady
Bo teraz poĆÄ czyĆy nas na nowo europejskie autostrady
Czas do porady
Aby cĂłrce daÄ dobre przykĆady
A przed Ćlubem dobrze byĆoby porobiÄ przysiady
Inaczej poskromienie
Przyjdzie jak oka mgnienie
W obecnych czas w Ćluby zwÄ tpienie
I takie sĆowne co roku bÄdzie mielenie
Biedne te Walenie
To poezje to jak nocne uzaleĆŒnienie
A moĆŒe nawet wewnÄtrzne spalenie
Zamiast bĆogoĆci utulenie
I tak stÄsknione umilenie
Zamiast uwalenie
WiÄc siÄ do cholery ĆŒeĆ
Bo inaczej to jesteĆ jeleĆ
Hahaha
Czy to na arenie
Czy przy basenie
Oby tylko byĆo na antenie
A nie potajemnie
I definitywnie nie tandetnie
Tylko bajecznie
MoĆŒe nawet zbĂłjnickiej tawernie
Ć»eby byĆo tanecznie
Nie koniecznie szlachetnie
Za to zabawnie
MoĆŒe nawet po omacku nad ranem torlenie
Co to za sedno trafienie
A moĆŒe z lekka warczenie
Ojciec ĆŒeĆ siÄ ĆŒeĆ
Nie jesteĆ przecieĆŒ aĆŒ taki leĆ
Ani zwiotczaĆy stary pieĆ
Czy trwogi nasz ĆŒycia cierĆ
PrzecieĆŒ dobry z ciebie rdzeĆ
A nie wyblakĆy cieĆ
WiÄc nic w sobie nie zmieĆ
Tylko dzwonkĂłw zapodaj brzmieĆ
I sercĂłw naszych drgnieĆ
Bo jak nie tak
To zarymuje jak za dawnych lat
"Idzie GrzeĆ
Przez wieĆ..."
Daje jeszcze jeden rok szansy
Bo u mnie tylko awansy
Sama nuda
Na pewno nie rozchwiane uda
MoĆŒe siÄ jednak na stare lata uda
Tobie bliĆŒej do Ćlubnego kobierca
Bo u mnie pustak a nie rozpalone dwa serca
Kochaj i szanuj
MiĆuj, r.... i caĆuj
A ja poczekam
AĆŒ siÄ doczekam
PĂłki co na Ciebie liczÄ
Bo jak na razie to tylko kwiczÄ
I siwiznÄ dziedziczÄ
A jak juĆŒ siÄ tak zakotwiczÄ
To sobie sama poezj dopierniczÄ
Zatem skoĆczmy te baĆnie
I tym bardziej wszelkie waĆnie
Bo na kwaĆnie
To siÄ nie da
WiÄcej na koniec to jak tylko jak Stuhr lalalala
ZaĆpiewam rubaĆnie
Kocham
Witam
ObiecujÄ cic nie porozbijam
Za auto dziÄkujÄ
Sobie sentymentalnie po Polsce popodrĂłĆŒujÄ
A przy niedzieli zakasam rÄkawy I na studia zakujÄ
Z dawkÄ zaparzonej przez Ciebie dobrej kawy
Ale bez szkolnej Ćawy
Tylko od tak dla maĆej sĆawy
Z nudĂłw ta nauka
WrÄcz co do uĆamka
Zamiast ciasta i waĆka
Bo nie ma dla kogo tego piec
WiÄc
To juĆŒ koniec
ZakĆadam na usta swoje kaganiec
jak tak dĆugo poczekam to w ogrĂłdku wyroĆnie mi kawowiec
A potem moĆŒe w Ćwiat
Bo jeszcze sporo zostaĆo mi lat
I jeszcze wiÄcej nazbieranych wad
Bo angielsku zwariowany to mad
a smutny to sad
Zatem Tata ĆŒeĆ siÄ ĆŒeĆ
A ja siÄ poddam blasku marzeĆ
I zapodam sobie herbatkÄ z ĆŒeĆ-szeĆ
Losu mĂłj drogi zmieĆ siÄ zmieĆ
Tata zdrowaĆki odprawiaj
Ale niczego sobie nie wmawiaj
Drogi Bogu chĆopa mi dawaj
Prawie 40 lat minÄĆo jak jeden dzieĆ
Stara juĆŒ jestem jak ĆciÄty w lesie pieĆ
JuĆŒ siÄ mi nie chcÄ taki ze mnie leĆ
Na poezje przyszĆy chwile
Doprawdy to jest caĆkiem miĆe
I nawet na to mam jeszcze siĆÄ
I na kasiorkÄ i rÄcznÄ piĆÄ
Przynajmniej nie ma obawy o kiĆÄ
Hahaha
Ja tak bez koĆca umiem
Bo jestem za szklanym biurkiem
Z peĆnym brzuszkiem
Sobie tak piszÄ atramentowym piĂłrkiem
Jak siÄ juĆŒ raz na zawsze zakocham to tylko z prawdziwym czubkiem
I pocaĆujÄ go swoim dziĂłbkiem
A Ty mi pokaĆŒesz swoim kciukiem
Na Tak albo na Nie
Bo nikt nic przecieĆŒ o ĆŒyciu nic tak na prawdÄ nie wie
Niech mi siÄ ten sĆowotok w koĆcu urwie
Basta
Bo wybiĆa jedenasta
A z mojej czachy zrobiĆa siÄ protoplasta
CaĆa ta nocna poezja jest badziewiasta
Ale mam ubaw po pachy
I na nic mi nocne strachy
Niech sobie bÄdÄ te lachy
SprawiĆam troche Tobie achy
A jak przyjadÄ to zagramy w szachy
I najemy siÄ ĆlÄ skiej kieĆbachy
AĆŒ nam siÄ brzuchy wydmÄ po same dachy
Albo zapalimy i powdychamy sobie po zielone machy
Achy Achy
Nie ma za mnie juĆŒ takiej lachy
Ale za to ubrana w krĂłlewski Ćachy
Przybijmy Tata razem sztachy
I niech nam po dwĂłch latach zapalÄ serca zjednoczone barwy
I oczywiĆcie troche ironii i dobrej parchy
Bo w Europie znĂłw zaczeli uĆŒywaÄ na ludzi, i nawet kobiety i dzieci te ich kaĆachy
I mamy ekonomiczne przez to krachy
Zamiast ĆwiÄtej paschy
Co za ruskie chamy
DziÄkujÄ za Ukraine za lat siedmiu
Teraz to wszystko jest daleko w podziemiu
Smutne to czasy nastaĆy
Taki pokĂłj na ziemi jest niestaĆy
Ruskie z UkraiĆcem siÄ wczeĆniej ochajtaĆy
A teraz przez 100 dni siÄ krwawo o kawaĆek ziemi chlastaĆy
I tylko nienawiĆci w szerz narastaĆy
A dzieci ich wspĂłlne w szkole dorastaĆy
Ć»eby Putinowi i jego zwolennikom na zawsze jaja w dupÄ powrastaĆy
Zatem Tata nie ma co na oĆŒenek co czekaÄ
I na benzynÄ nie ma co narzekaÄ
Tylko na Putina i RuskĂłw naszczekaÄ
NitkÄ na Ćlubny garnitur nawlekaÄ
Przed BoziÄ klÄkaÄ
I we Ćzach nie pÄkaÄ
Tylko miĆoĆÄ gĆoĆnie i wyraĆșnie wszech obecnym orzekaÄ
Ć»eĆ siÄ ĆŒeĆ
BoĆ nie stwardniaĆy ani zbulwiaĆy pieĆ
Ani ĆŒaden na kanapie zipiÄ cy ledwo leĆ
Tylko zdrowy i jÄdrny jeleĆ.
Koniec.
Kocham!
Dla Taty Grzegorza - Grzesia CĂłrka Katarzyna Barbara HaĆnik z okazji Dnia Taty
Comments