top of page
Writer's pictureKatarzyna Hasnik

Have a distance to yourself otherwise you are a soft cat, oops boy, I did it again! 🙀😻😹😸😽

Updated: Apr 4, 2022

"S.O.S. - Satyra o sobie" - Polish Poem "S.O.S. - Satire about myself."

Polish Library Prize in Dublin Won🏆!!! Sounds good, isn't it? When you are really creative you are not just a Designer. You create Everything because your mind is wired differently than most folks out there. That's true. At least my truth. 😉🙃



"S.O.S. - Satyra o Sobie"


"Katarzyna Haśnik urodzona Zagłębianka, a dokładnie Dąbrowianka z Górniczej, nie mylić brońcie Boże z Tarnowską! Choć piękniej i zieleniej.


Uciekła od Górników do Górali przez te wszystkie ochydne bloki, wysokie kominy i klębiące paskudne dumy. Chwała Trójcy, żeś rodzice ją wcześnie z gniazda złamanego wypuścili. Bo nogą tupła jak to nastoletnia panna i za lat 14 letnich się ze śląskiem na dobre pożegnała.


Mieszkająca na Podhalu, w Zakopanem od lat młodzieńczych, co po góreckach na boso hasała, ale góralom się całować ani obmacywać za nic nie dała. Ale ich filozofią, wierszem i prozą, się zajarała bardziej niż hiphopową araną, albo sceną, choć zamiłowanie w rymy nieubłaganie na wieczne źycie pozostanie.

Do Holandii wyjechała, zamożnie w 16-wiecznym domu mieszkała, co to w Oudewater, czarwonice paili, a przecież on czary lubi bo takie dziwaczne mary. Tam kasy od lodu ale humoru brak. Emocjonalne odrętwienie popchało ją w uroczą francuską romantyczną zamkową Beligie. Tam yoga.


Nauczycielem została, ale też z tej filosofii się popłakała bo życia nikt nie zrozumie ani nie naprawi, nawet sam Buddha. Taka to była yoga, bardzo dosadnie jak rózga sroga.

Po poworcie z bogatej wystyngowanej Belgii było jak w błocie. Łódź. Nic więcej mówić nie trzeba, zniszczone i szare z rzeką zakopaną. Któż to wymyślił się zastanawiała? Tylko Łodzianie. Manufaktura wtedy była remontowana, w całkiem nieźle w szybkim czasie wyrąbana. Na dobre sztuką się tam zajeła i objawienia dotkneła.


Ręce w górze w nieboskłony podniosła. Wreszcie sens życiowy odkryła. Miło się zrobiło ale wciąż biednie pod góre. To nie Rysy to ŻYCIE. Tak też ze staruszkami po karierze w biurze trzeba było do snu tulić, ale starsze miłe chore panie, więcej jej pokory nauczyły niż filozoficzne czy religijne danie bo to takie pradoskalne od tysiąca lat mądralowanie.


Od bobasów i malutkie pieluszków do staruszków i ogromne pieluchy a i nawet psie i końskie. Żeby nie było nudno. Pracy się nie bała. Studiowała i się kilka razy na dobre w narzeczoncyh odkochała. Wnet po Anglii, pięknym Saint Albans gdzie to Romania kamień węgielny wstawili na cale stulecia aż do obecnego dwudziestolecia.


Zatem studenckie podpboje po dyplomie się zaczeły i tak też role przewodnią w życiu doczesnym wzieły. Po wielmożnej Anglii, szybko w net do Irlandii. Republika nie tylko Muzyczna, ale i Irlandzka skradły jej serce łącznie przez dekade całą. I tak też pozostało. Kocham Cię jak Irlandie. Dublin aż tak piękny nie jest, ale jest morze i są żagle od lat jedenastu.

Humor żeglarski podpasował jej od pierwszego węzła, bo jak się żegluje to się nieźle na to nasze ciężkie ale i wesołe życie na****uje. I tak to życie się toczy, czasem się człowiek w łzach pomoczy jak mu ktoś na łeb na skoczy szczególnie jak się z nienacka zaskoczy. Aż z tego wszystkie zapłanie smokiem, takim prawdziwym dosadnym rażącym słownym pażącym ogniem.

Bójsie bo boli. To nie jara, to taka skorpiona sądowa kara. Taka życiowa saga. Kot się popatrzy i pomruczy. I nawet nie zabuczy, gładki, przyjdzie poprzytuli z współczuciem spojrzy i kociom miłością a nie najerzony pójdzie spać. Moż i dobrze, chłop by był najerzony. Zatem kocie kobiece życie się wiedzie ale bardzo weseło i szczere.


Zakochana w humorze i satyrze, pisanej i rysowanej, i Śląsków i Górali, bo to i dosadne, wesołe i szczere aż boli a i czasem troche sprośne, nie ma to jak i w sakrazmie za ścianą u Brytolii.

Uśmiechu na jej twarzy wiele, bo to z dzieciństwa z mlekiem się wyssało takie ludzkie błache gaggi i swawolne żarty, więcej ich było niż wypady na zimowe narty.

Nie tylko z gazety NIE, rysunki Mleczka, ale i Mr Bean i Monty Python ducha jej karmili co to rodzina cała czytała długie powabne historie i czasem blokowała godziny w jednej toalecie przy dobrej gazecie. I tak też uroki Babci, Mamy, Taty, Cioci i Wujka talenciem się wspólnie nabawiały.

Co to Babcia Zofia Imiolek wiersze pisała aż nagrody wygrywała pomimo słabego wzroku po wojnie pisania nie odpuścila, wraz z jej synem, wujkiem Andrzejem Imiołkiem, co i to i teź malował obrazy, jak i Ciocia Ania Szymaszkowa co teraz drzeworodzinne tworzy, wraz i z Tatą Grzegorz Haśnik co to młodu malował i obrazy kolekcjonował a i stare przedwojenne w garażu

meble remontował aż mu żona, moja mama świętej pamieći łeb sączyła i tak też od tych narzekalstw się pochorowała i za wcześnie ducha wyzioneła, co boli. Tak woli śmierć ironia życia a nie swawoli.

Mama Barbara Imiołek Haśnik psychologią się dumała i zapijaczone mordy w odwyku całe życie ratowała. Romatyczny Tata kasetki na biżuterie składał z diamentami, ale Mama diamenty doceniała ale więcej czasu spędzać chciała. Ale Artyści i Pisarze, czas muszą spędzać troche więcej sami, aby tworzyć i wszystkim innym pięknie albo i brzydkie rzeczy na niedzielnym wyłożyć talerzu.


Katarzyna troche po wszystkim cześos ma, po Cioci Urszuli Małgorzaty Mużykowskiej góry, sportowe wyprawy. Ciocie na malutki namówiła szczególnie jak jej wnuczke Karoline Szymaszek, na mistrzostwach tańca zobaczyła. To takie Skandale, kobiety dorosłe układają skakańce i medale zbierają, ach zbierają wygrańce.


Kuzyk Szymek Mużykowski jak i bratanica Lena Haśnik do szkoły muzycznej uczęszczała i tak też jeden Muzyk w Filharmonii gra od lat, jego imie to Wojciech Szymaszek. U Katarzyny śpiewu i instrumentów brak. Ucho lubi czule dźwięki ale to tak tylko na śniadanie, czy mogę Cię zjeść moje Kochanie?


Od śpiewania Katarzyna stroni tylko jak już w jeepie pędzi na krajobrazowe wycieczki a wręcz od cywilizacji ucieczki. W Nature, w Góry i w sekretne nieodkryte opuszczone, zakazane Ogrody co lepsze niż Irlandzkie łyse Lasy. Tu do wody oceanicznej skoczy w zimowe pogodowe zawieruchy, tu grafiki stworzy.


Odkryte talenty! Miłości jeszcze na życie całe jeszcze nie odkrytne. Wybredna męda, taka troche jędza. Malująca obrazy lekko kontrowersyjne za to mobile aplikacje przyjazne dla oka, ucha i palucha a i nawet brzucha. Wystawy od Nowego Jorku po Milano i Zurich. Milano pizze lubi, ale czasem ją ser zamuli. Denerwują ludzkie zostawiane tu i tu śmiecie na naszej planecie, co to gorzej wyglądają niż wzory na PRL w bloku tapecie.

Ucząc projektowanie i pomagając w karierzy innym, marzy o czarnym nie białym koniu nie koniecznie z królewiczem, bo na plaży jeździć konno kocha i umie nawet jak deszcz lunie, nic spod nóg jej nie runie. Choć spadła z konia to i tak na niego wsiadła, jak i w życie, pomimo że nie ma jak w Madrycie. Do pobliskiej karczmy szybko podjechała bo głodła jak wilk zawyła nie z bólu tylko z systości do życia przygód i namietności.


I tak też przez życiowe strony pędzi, wiatr we włosach mierdzi. Marzy bliźniakach co to na rękach by nosiła i o tej miłości prawie na wzó taty i mamy, co to tata swej przysięgi ślubej dotrzymał i się kochaną żoną czule opiekował. Mama i babcie i dziadkowie tak z nieba i piekła patrzą i patrzą i czasem w snach poradzą, ale to duchy i mary, a jej się niech lepiej przyśni przystojny Larry.


Wiatr we włosach popycha ją do przodu, niczego się dziewczyna co prawie ma 40stke nie boji. Z przodu rześka i jara, a z tyłu troche grzechów, smutkó i ludzkich historii smrodów. Do nieba punkty zbiera, za wolontariaty się od lat nastoletnich zabiera, od bezdomnych po wszelakie szaleńcze wariaty. W głowie dużo, w banku zero i już kończyć musi bo czeka ją spora tasków takaTrello lista, co pełna jest designarskich blasków. Czasem jej dzień wygląda jak zabiegany najpodlejszy Sadysta.


Takie kreatywne pisanie to środowa odetchnienica przerwa zamiast na papierosa to taka o sobie satyra. Katarzyna piszę opowiadania i wiersze i blogi i jej czasem jej to totalnie nie wychodzi, czasem całkiem całkiem, każdy pisze jak umie, jak tak se człowiek nakrztusi to se wyrzucić musi, bo inaczej się poprostu udusi. Uf."


Katarzyna Hasnik 24ego lutego, 2021, Dublin, środa, przerwa na kreatywne pisanie




35 views0 comments

Comments


bottom of page